niedziela, 6 lutego 2011

Dzień pierwszy :)

5.02 wylądowałam na lotnisku Paris Beauvais. Lotnisko maleńkie, jeden terminal, szybko znalazłam swój bagaż na taśmie i pobiegłam szukać autobusu do centrum Paryża (lotnisko znajduję się 85km od centrum). Oczywiście pierwszy spytany o drogę mężczyzna nie mówił po angielsku, na szczęście był miły i mnie zaprowadził na przystanek. W samolocie emocje były duże więc nie spałam ani sekundy, natomiast ponad godzinę jazdy autobusem przespałam w całości. Potem trochę stresu, bo nikt na mnie nie czekał. Po pół godziny bez żadnego kontaktu wystraszyłam się konkretnie, na szczęście ciemnoskórzy francuscy taksówkarze okazali się przemili i jeden z nich zadzwonił ze swojego telefonu do Geraldine i wytłumaczył jej jak dojechać na miejsce, gdzie czekam (okazało się, że ona czekała na innym przystanku). Zdąrzyłam trochę opowiedzieć o Polsce moim pierwszym znajomym (jeden stwierdził, że już mam rodzinę we Francji jak coś ;P )i zaraz przyjechała G. ze swoim ojcem. Myślałam, że jest to taksówkarz i chciałam uciec jak dawał mi buzi w policzek ;P   Okazało się, że to nie tylko jej tata, ale rónież pełnoetatowy GPS, G. nie potrafiła trafić z centrum miasta do swojego domu (zawracaliśmy dwa razy ;O ). Jechaliśmy samochodem ok.20minut, okolica jest piękna! Typowe francuskie domki, szkoły i kościoły niesamowicie klimatyczne. Ah pięknie! :) Nie mogę się doczekać spaceru po okolicy. Wracając jednak do samych wydarzeń. Dzieciakom nie spieszyło się z powitaniem, jednak 19 dziewczyn przede mną sprawiło, że dla nich nowa osoba w domu to codzienność. Gdy już zeszli dostałam od każdego po buziaku w policzek, przedstawili się (dalej nie rozróżniam chłopców ; / ) i uciekli się bawić. Potem poznałam Davida, czyli tatę. Na obiad przyszła dwójka znajomych rodziców. Obiad świetny xD szampan, paluszki, chrupki, a jako danie główne makaron, parmezan, pieczarki, kotlet hamburgerowy z sadzonym jajkiem i oczywiście bagietki prosto z pieca ;) Pyycha ;D
Pobawiłam się chwilę z chłopcami i poszłam spać, bo to jednak sporo emocji jak na jeden dzień.

:)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz